Sobolewski o "Kamieniach na szaniec": film efektowny, choć niebohaterski [RECENZJA] Kultura 06.03.2014, 11:20. Tadeusz Sobolewski. 2 ZDJĘCIA. Kadr z filmu "Kamienie na szaniec" (Fot. materiały

Zadanie zα¢zαяσωαηηαNapisz recenzję filmu "Kamienie na szaniec" Tylko proszę o pracę dłuższą niż kilka zdań :) Oraz wręcz błagam o nie kopiowanie mi tu tekstów ze ściągi itp., juz dawno je wszystkie odwiedziłam... Z góry dziękuje :) lubiefretki Film bardzo różnił się od książki- zostało wprowadzonych wiele wątków, o których nie było mowy w dziele pana Kamińskiego, i szczerze mówiąc wątpię, czy miały miejsce naprawdę. Główne postaci też wyobrażałam sobie inaczej (nie tylko wyobrażałam, bo przecież widziałam ich autentyczne zdjęcia)- uważam, że filmowy Rudy i Zośka powinni zamienić się rolami. Aktor grający Rudego oddał jednak idealnie ból chłopaka, podczas katowania przez Niemców. Wiele osób twierdzi, że film jest zbyt brutalny. Reżyser mówi, że w XXI wieku, w dobie komputerów, telefonów komórkowych, bardzo brutalnych gier komputerowych, film nakręcony w tradycyjny sposób nie trafiłby tak do młodego widza. Pojawiły się też opinie, że ekranizacja jest zbyt współczesna, że w tamtych czasach chłopcy się tak nie zachowywali. Co ciekawe, najgłośniej protestowali Ci, którzy filmu w ogóle nie widzieli. Przeciwnicy twierdzili też, że nie jest zgodny z książką, podczas gdy on z założenia nie miał być adaptacją . Reżyser i scenarzyści wprowadzili też sceny nieistniejące w książce, jak np. brawurowy pościg Zośki samochodem za więźniarką przewożącą Rudego. W warunkach okupacyjnych taki rajd z Pawiaka do siedziby gestapo w al. Szucha był niemożliwy. Pomimo wszelkich odstęp od książki, myślę, że film zdecydowanie warto zobaczyć. Twórcy zadbali, by oprócz wzruszających scen, w czasie których ciężko powstrzymać się od łez znalazły się również sceny zabawne, humorystyczne. Nadal jednak uważam, że jakkolwiek nie byłby zrobiony, nie odda tak doskonale tego, co zawarte jest w książce. o 17:14

Recenzja filmu Kamienie na Szaniectylko część oceniajaca różne elementy filmu Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. trudnachemia trudnachemia 24.03.2014
Reżyser Robert Gliński zdobył swój szaniec. Choć po drodze naraził się paru historykom i obrońcom moralności, "Kamienie" powinny trafić do celu. Są nim – jak przypuszczam – serca nastoletniej widowni. Adaptacja powieści Aleksandra Kamińskiego to nie tylko porządne kino gatunkowe, ale i udana próba przedstawienia dylematów członków Szarych Szeregów ich rówieśnikom z XXI wieku. Gliński zaczyna swą opowieść na pełnym gazie. Dosłownie. Podczas gdy Zośka (Sabat) usuwa hitlerowskie sztandary z murów Polskiej Akademii Nauk, Rudy (Ziętek) urządza zadymę na pokazie propagandowych kronik. Podwójne uderzenie pary spiskowców rozgrywa się w rytm muzyki Łukasza Targosza – wysokoenergetycznego gitarowego riffu nałożonego na podkład z tłustego basu i perkusji. Towarzyszy ona poczynaniom bohaterów tak długo, jak ich zabawa w wojnę obywa się bez rozlewu krwi. Kiedy jednak Rudy zostaje pojmany przez esesmanów, a jedna z akcji kończy się wymianą ognia, kompozytor zaczyna rozporządzać pięciolinią w bardziej konwencjonalny sposób. Rozbrzmiewające na ścieżce dźwiękowej łkające skrzypce i pianino zwiastują koniec niewinności. Harcerze zamieniają się w żołnierzy, chłopięca przygoda – w obowiązek, a oddanie idei wolnej Polski – w ofiarę. Pojawiają się kolejne wątpliwości. Ile można poświęcić dla Sprawy? Ile dla przyjaźni? Gdzie kończy się bohaterstwo, a zaczyna ślepy upór? Brzmi to wszystko bardzo podniośle, ale Glińskiemu udało się ominąć koleiny banału i bogoojczyźnianego zadęcia. Stało się tak w dużej mierze za sprawą młodych, jeszcze nieopatrzonych odtwórców głównych ról. Znakomicie wypadł zwłaszcza grający Rudego Tomasz Ziętek – przekonujący zarówno jako nieopierzony partyzant, lowelas, jak i obdarzona mesjańskim rysem ofiara brutalnych tortur. Sceny tych ostatnich nie mroziłyby krwi nawet w połowie, gdyby nie wcielający się w sadystycznego hitlerowca Wolfgang Boos. Jeśli Quentin Tarantino zacznie kiedyś odcinać kupony i nakręci sequel "Bękartów wojny", niemiecki aktor powinien dostać w nim angaż jako zausznik Hansa Landy. Tym większa szkoda, że w "Kamieniach na szaniec" równie interesujące nie są postaci kobiece. Napisane i zagrane według tradycyjnego polskiego klucza, pełnią w filmie czysto dekoracyjną funkcję. Mają szlochać, gdy ich mężczyźni wyruszają na wojenkę, i wyć, gdy wracają z niej na tarczy. Z pomocą nieocenionego operatora Pawła Edelmana reżyser inscenizuje emocjonujące sceny miejskich potyczek. Jest w nich nerw, szybka praca kamery i porządne efekty specjalne. Choreografia walk wypada wiarygodnie, detale nie giną w gorączkowym montażu, a delikatna korekcja barwna sprawia, że atmosfera filmu wydaje się jeszcze bardziej posępna. W polskim kinie, które nigdy nie cierpiało na nadmiar herosów, ekranowe Szare Szeregi jawią się niemal niczym Avengers. Jak strzelają, to całymi seriami. Jak giną, to w chwale. Jak kochają, to na zabój. Ich historia doskonale nadaje się do tego, by zbudować wokół niej popkulturowy mit. Nasi rodzice mieli czterech pancernych i Klossa. My możemy mieć Rudego, Zośkę i Alka. Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu72% użytkowników uznało tę recenzję za pomocną (493 głosy).Polskie filmy, jeżeli nie są komediami zazwyczaj traktują o wojnie. Wojnie patetycznej, pełnej bohaterów pozbawionych jakichkolwiek wątpliwości. Nie miałam najmniejszej ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 52%Nasze rodzime kino od zawsze słynęło z widowiskowych ekranizacji kultowych, powszechnie znanych powieści. Zarówno tych adresowanych do starszych, jak i nieco młodszych ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 68%
Jednym z głównych bohaterów „Kamieni na szaniec" A. Kamińskiego jest Jan Bytnar urodzony 6 maja 1921 r. Wywodził się z rodziny inteligenckiej. Jego rodzice byli w pełni zaangażowanymi działaczami społecznymi. Matka była pedagogiem, a ojciec.Dokonaj oceny postaci Rudego z "Kamieni na szaniec". 2-3 zdania ;) 0 ocen | na tak 0%. 0 0.
"Kamienie na szaniec". materiały prasoweFilm „Kamienie na szaniec” jeszcze przed oficjalną premierą wzbudził wiele kontrowersji. Czy słusznie? Przeczytaj naszą recenzję najnowszego filmu Roberta Glińskiego. "Kamienie na szaniec", wersja poprawiona. Recenzja filmu Roberta GlińskiegoŚrodowiska prawicowe i związane z harcerstwem zarzuciły „Kamieniom na szaniec”, wyreżyserowanym przez Roberta Glińskiego, szarganie pamięci o bohaterach narodowych ( z powodu scen łóżkowych i braku posłuszeństwa bohaterów wobec dowództwa) i brak dbałości o realia historyczne. Co ciekawe, oskarżenia padły jeszcze przed oficjalną premierą "Kamieni na szaniec", która miała miejsce w miniony wtorek w Teatrze Wielkim. I może dlatego nie są specjalnie adekwatne do finalnego efektu. Bo o ile z tymi ostatnimi zarzutami można się zgodzić – sceny pogoni za więźniarką z Pawiaka na Szucha i chaos akcji pod Arsenałem nie mają przełożenia na historię – to w czasie seansu raczej trudno się zgorszyć. Mamy za to bardzo dobre aktorstwo nieznanych dotychczas szerszej publiczności młodych absolwentów szkół filmowych, świetne zdjęcia Pawła Edelmana, dobre tempo i odpowiednio dawkowane napięcie, które czyni z „Kamieni na szaniec” atrakcyjne dla młodych ludzi współczesne kino "Kamienie na szaniec" schodzą z cokołuPierwsze sceny adaptacji powieści Aleksandra Kamińskiego mogą trochę zbić z tropu. Oto bowiem widzimy grupę młodych chłopaków, którzy w rytm ostrej muzyki przemierzają Warszawę niczym drobne złodziejaszki z filmów o Robin Hoodzie. – Chciałem odbrązowić pomnikowych bohaterów „Zośkę”, „Rudego” i „Alka” – mówi o swoim filmie Gliński. I to mu się na pewno udaje, bohaterowie z krwi i kości postawieni w miejsce nachalnego moralizatorstwa sprawiają, że młodzież szkolna z pewnością nie będzie się na „Kamieniach” nudzić. A dzięki sugestywnie zagranym przez Tomasza Ziętka i bardzo przejmującym scenom przesłuchań „Rudego” w siedzibie gestapo na ulicy Szucha może nawet zrozumieją, co tak naprawdę w wojennej Polsce znaczyły takie słowa, jak: przyjaźń, patriotyzm i lojalność. I odpowiedzialność, która coraz bardziej ciąży w momencie wchodzenia w dorosłość, co doskonale obrazuje spotkanie po śmierci „Rudego” „Zośki” (w tej roli Marcel Sabat) i matki „Rudego” (Danuta Stenka). Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
"kamienie na szaniec" - premiera najnowszego filmu roberta gliŃskiego juŻ w piĄtek Trzej chłopcy kończą maturą Liceum im. Stefana Batorego w czerwcu 1939 roku.

{"type":"film","id":682011,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Kamienie+na+szaniec-2014-682011/tv","text":"W TV"}]} Jeszcze przed premierą wywołał on sporo kontrowersji. Środowiska prawicowe bojkotowały oraz oskarżały go o "szarganie bohaterów". Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej utrzymuje, że film jest obraźliwy ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 80%Nasze rodzime kino od zawsze słynęło z widowiskowych ekranizacji kultowych, powszechnie znanych powieści. Zarówno tych adresowanych do starszych, jak i nieco młodszych czytelników. Adaptacja ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 68%Polskie filmy, jeżeli nie są komediami zazwyczaj traktują o wojnie. Wojnie patetycznej, pełnej bohaterów pozbawionych jakichkolwiek wątpliwości. Nie miałam najmniejszej ochoty oglądać kolejnej tego ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 52%

Scenariusz zaś został napisany przez Jana Stefana Stawińskiego."Kamienie na szaniec" można zaliczyć do filmów historycznych opowiadających o losach młodych ludzi w czasie wojny. Opiera się on bowiem na faktach z życia owych trzech młodych panów, którzy jako harcerze z Szarych Szeregów podjęli się walki z okupantem na terenie
Największą wadą „Kamieni na szaniec” wydaje się ich… poprawność. Robert Gliński nakręcił zaskakująco solidne kino gatunkowe, czego nie wybaczą mu oburzają się, że „Kamienie” nie podważają i nie dyskutują z mitami, inni że film uwspółcześnia postawy bohaterów, którzy nie są tak nieskazitelnie pomnikowi, jak na to zasługują. Każdy ma swoje racje i lepsze lub słabsze argumenty, przed którymi Gliński sprawnie się uchyla, bo jego kino nie jest dla ideologów. Jest dla nastolatków. Jego „Kamienie na szaniec” to porządnie zrobiony film dla młodych ludzi, w którym są akcja, emocje, rozterki, bohaterstwo, miłość, ból, śmierć, łzy. To typowe kino rozrywkowe, ale mimo wszystko niegłupie, mające walor edukacyjny i przede wszystkim zachęcające do przeczytania że Glińskiemu udała się sztuka w polskim kinie w ostatnich latach niespotykana. W „Kamieniach na szaniec” postacie nie osiągają szczytów skomplikowania psychologicznego, ale są wiarygodne. Nie tylko z powodu osławionych scen łóżkowych - mimo że subtelnych, to balansujących na granicy dobrego smaku nie przez to, co pokazują, ale ze względu na to, kiedy pojawiają się w filmie. Przede wszystkim bohaterowie mają poczucie humoru, przeżywają rozterki i z biegiem akcji się zmieniają. To już wystarczająco dużo, by oglądać film bez poczucia zażenowania, tym bardziej że młodzi aktorzy grają dosyć naturalnie, mimo że dialogi wydają się czasem zbudowane z cytatów i że reżyser trochę uwspółcześnia, upraszcza i przerysowuje, a w scenie szturmu Zośki pod siedzibę gestapo ociera się o śmieszność. Fanom książki nie zabraknie okazji, by się przyczepić. Jeśli przenoszenie na ekran „Harry’ego Pottera” (z którym ten film ma wiele wspólnego) budziło emocje i zarzuty o spłaszczenie przekazu, to co dopiero zekranizowanie losów osób, które żyły i zginęły naprawdę. W Polsce o historii raczej nie opowiada się tak, jak robi to ten film. W Stanach robi się to od lat. I oczywiście, Polska to nie USA, różna jest nasza historia, różna tradycja kinematografii. Tylko że uczniowie, których szkoły przyprowadzą do kina, nie na polskiej kinematografii się wychowali. Jeśli mają sięgnąć po książkę, to właśnie dzięki filmowi, który opowie im o czymś ważnym prostymi środkami emocjonującego kina na szaniecdramat, Polska, 2014reż. Robert Glińskiwyst. Tomasz Ziętek, Marcel Sabat
TylkoHD.PL-Bo liczy się jakość ! » 1080p » Kamienie na szaniec Witam szukam filmu CODE 8 (2019) minimalnie 1080p z lektorem. Nieaktywny. 25 Listopad 2023
Wprawdzie polscy filmowcy dopiero uczą się tworzenia dobrego kina gatunkowego, ale „Kamienie na szaniec” to drugi, obok „Miasta 44”, zeszłoroczny przykład na to, że uczą się szybko. Robert Gliński, luźno adaptując powieść Aleksandra Kamińskiego, stworzył kawałek solidnego kina wojennego. Nie potraktował tematu ulgowo, tak jak wojna nie potraktowała ulgowo nastoletnich harcerzy z Szarych Szeregów. Reżyser nie szarżuje przy tym trikami, jak to zrobił Komasa. Ale, operując oszczędnymi środkami, z pomocą świetnej obsady i bezbłędnej kamery Pawła Edelmana, osiąga zamierzony cel. Przemoc jest dosadna, intymne uniesienia bohaterów – autentyczne, a całość zdaje się być naznaczona szorstkim pesymizmem. To zdecydowanie więcej, niż można by się spodziewać po filmie adresowanym do szkolnej młodzieży. Wygląda na to, że Łukasz Targosz także nie spodziewał się takiego podejścia do tematu. Kompozytor wspominał w wywiadach, że kiedy zaproponowano mu pracę przy ścieżce dźwiękowej do „Kamieni na szaniec”, od razu zabrzmiała mu w głowie bardzo klasyczna partytura, wypełniona epickimi frazami na orkiestrę symfoniczną, z polotem odgrywającą kolejne heroiczne tematy. Jego wyobrażenie zostało zweryfikowane przy pierwszym seansie, kiedy okazało się, że materiał wymaga zupełnie odmiennego podejścia do pracy. Szczęśliwie trafiło na kompozytora elastycznego i potrafiącego z powodzeniem wykorzystać swój warsztat. Muzyka podąża za reżyserskim tropem oszczędności środków. Dominują w niej ambientowe, elektronicznie brzmienia, wsparte jedynie gdzieniegdzie orkiestrą i solowymi partiami na gitarę elektryczną, fortepian czy akordeon. Daleko stąd do jakiejkolwiek brzmieniowej rewolucji – w pryzmacie obecnych trendów jest to muzyka czysto pragmatyczna, można nawet powiedzieć, że zachowawcza. Mogłoby to być odczytane jako spory zarzut, gdyby nie fakt, że kompozycja Targosza bezbłędnie wpasowuje się w film Glińskiego. W początkowej jego części, dynamiczne brzmienie gitary elektrycznej jest muzycznym odpowiednikiem naiwnej podniety cechującej bohaterów, dla których wojna to na razie tylko rozpylanie gazu w kinie, zrywanie nazistowskich flag i rozrzucanie patriotycznych ulotek po chodnikach – wszystko czynią z zawadiackim uśmiechem na ustach. Dokładnie to znajdujemy w drugim na krążku „’Banditen’ na Starówce”, gdzie rytmiczne, akordeonowe tango łączy się z westernowym, gitarowym brzmieniem w stylu Morricone. Kiedy akordeon powraca na chwilę w późniejszym „Aleja Szucha 25”, brzmi on już jedynie jak niewyraźne wspomnienie tego, co utracone. Podobnie jest z fortepianem i smyczkami, czyli „Miętą i Rumiankiem”. To właśnie w tym lirycznym utworze jedyny raz brzmią one lekko i frywolnie. Później będą już tylko pomrukami pamięci, przywołanymi przez ulotne dźwięki harfy w jednym z końcowych utworów – „Zośka”. Im dalej w historię i, co za tym idzie, w album – tym gęściej i bardziej ponuro. Pulsujące nuty analogów, przeciągłe marudzenie smyczków, sporadyczne uderzenia w klawisze fortepianu – wszystko to (przywodząc mi nieco na myśl zabiegi Thomasa Newmana) znakomicie buduje napięcie w scenach akcji, tworzy atmosferę beznadziei rosnącej wokół bohaterów, ale także przywołuje stojące za nimi motywacje i wspomnienia, dbając o stałość emocjonalnego zaangażowania widza. W filmie największa próba nerwów rozgrywa się przy dźwiękach „Akcji pod Arsenałem”, na płycie natomiast najlepiej prezentuje się to w „U Pana Pakauera”. Największym dramatem są sceny tortur Rudego przy, wspomnianej już, „Alei Szucha 25”. Ponury sentyment przywołuje natomiast tytułowy motyw na fortepian, słyszany także w „Oszukują mnie”, „Spokojnie Tadziu” i „Czas zemsty”. Zaznacza on też swoją obecność w większości utworów, ale w krótszej wariacji ( „Spokojnie jak na wojnie”, „’Auftsehen jungen Mann!’”). Chociaż muzyka spełnia przypisane jej zadania wyśmienicie, to czysto służebna rola wobec obrazu odbija się czkawką przy autonomicznej styczności z albumem. Dominuje tutaj bowiem underscore, który bez kontekstu nie jest w stanie utrzymać zainteresowania słuchacza. Poza zwracającym uwagę zintegrowaniem niemieckich okrzyków z muzyką w „Granatem Rzuć w ’Totalle Krieg’”, czy wybijającym się ciekawą rytmizacją przy pomocy fortepianu i instrumentów perkusyjnych „U Pana Pakauera”, spora część albumu (między utworami 5 a 11) zlewa się w jedno i po prostu nuży. To, co działa na ekranie, poza nim niestety nie ma życia. Być może kompozytor był tego świadomy i dlatego dodał przed każdy z utworów filmowy dialog – żeby przywołać konkretne sceny i tym wprowadzić odbiorcę w adekwatny do danej chwili nastrój? A może ma to po prostu na celu dociągnięcie długości krążka do jakiegoś godziwego minimum godziny lekcyjnej? Odpowiedź nie jest najważniejsza, bo oba pytania eksponują największą bolączkę tej ilustracji – znakomicie sprawdzająca się w filmie, nie potrafi równie intensywnie zaangażować bez jego wsparcia. Innym pytaniem jest – czy musi, skoro przecież powstała do filmu? Można odpowiedzieć kolejnym pytaniem: Jeśli nie musi, to po co ją wydawać ją na płycie? Przerywając łańcuch pytań, dopiszę tylko, że tak, jak nieco bardziej cenię produkcję Glińskiego od Komasy, tak i muzyka Targosza trafia do mnie mocniej, niż ta Komasy-Łazarkiewicza, ze względu na widoczną w niej konsekwencję założeń. I za to właśnie widoczna tu trójka jest z niewidocznym plusem. Żeby nie było, że przegapiłem wielki napis na okładce płyty: „ZAWIERA NOWY UWÓR DAWIDA PODSIADŁO, "4:30"”. Zawiera, to fakt. Piosenka przyzwoita, nie trzeba przewijać ;)
fbQaTA.
  • o8r5lwupma.pages.dev/202
  • o8r5lwupma.pages.dev/198
  • o8r5lwupma.pages.dev/318
  • o8r5lwupma.pages.dev/127
  • o8r5lwupma.pages.dev/89
  • o8r5lwupma.pages.dev/8
  • o8r5lwupma.pages.dev/34
  • o8r5lwupma.pages.dev/301
  • o8r5lwupma.pages.dev/38
  • napisz recenzję filmu kamienie na szaniec