Źródło: Przemysław Saleta wyprowadza się z Polski. „To, co robi PiS, przelało czarę goryczy”, gazeta.pl, 7 stycznia 2016; Doda, Doda, zrób mi loda. Źródło: Gwiazdy tańczą na lodzie w odpowiedzi na wypowiedź Dody: „Hej, Saleta ciągnie fleta”. Inni śpiewają lepiej, ale to ty dostałaś nagrodę. Źródło: Gwiazdy
Znany polski bokser Przemysław Saleta (46 l.) inaczej widzi rozwiązanie tego konfliktu. Według niego obie panie powinny zmierzyć się w ringu. "Proponuję parę lekcji muay thai:)" - napisał Saleta Agnieszce Szulim (36 l.) na jej profilu na Facebooku. Przemek Saleta był przyjacielem domu Agnieszki Szulim, kiedy ta jeszcze była żoną motocyklisty Adama Badziaka (37 l.). To razem z jej mężem zaliczali męskie wyprawy w daleki świat. Trudno się więc dziwić, że jego sympatia jest po stronie prezenterki. Z kolei z Dodą (30 l.) bokser sześć lat temu darł koty w programie "Gwiazdy tańczą na lodzie". Do historii naszego show-biznesu przeszły ich przekomarzanki: "Saleta ciągnie fleta" i "Doda robi loda". Sportowiec jednak uważa, że aby Szulim miała szansę z Dodą, musi trochę potrenować. "Aga, jeśli program dalej ma być niegrzeczny - proponuję parę lekcji muay thai:)" - zachęca prezenterkę w Internecie. Doda i Szulim w jednym ringu! Takie starcie z pewnością przyciągnęłoby miliony widzów... 30 lat temu Przemysław Saleta został mistrzem świata w kickboxingu. 5 grudnia 2007 roku Przemysław Saleta przeszedł operację usunięcia nerki, która chwilę później została przeszczepiona jego córce Nicole. Po kilku latach jednak nerka, którą pięściarz oddał córce, przestała działać. W 2018 roku Nicole Saleta przeszła
Spotkali się dwa lata temu, zakochali, zaręczyli. Chcieli założyć rodzinę. Ona była przy nim, kiedy w szpitalu walczył o życie. On wspierał ją i kochał. Mimo wszystko nie wyszło. Bokser i piękna modelka zerwali zaręczyny. Nikt się tego nie spodziewał - Ewa Wiertel i Przemysław Saleta rozstali się. "Tak, to prawda. Nie jesteśmy już razem" - potwierdził sportowiec w rozmowie z "Galą". Para zerwała zaręczyny jeszcze przed styczniową motocyklową wyprawą Przemka do USA. Do tej pory utrzymywali tę informację w tajemnicy. Ewa chętnie opowiadała dziennikarzom o podróży narzeczonego, planowała nawet polecieć na Florydę, aby powitać ukochanego na mecie. Do tego jednak nie doszło... W to rozstanie trudno uwierzyć, w końcu oboje planowali ślub. W dniu swoich czterdziestych urodzin, pod koniec kwietnia 2008 roku, Saleta oświadczył się pięknej modelce. Tego samego dnia w warszawskim klubie Extravaganza Ewa pokazała gościom pierścionek zaręczynowy. Wiertel była przy bokserze w najtrudniejszych momentach jego życia: kiedy zdecydował się oddać nerkę swojej chorej córce Nicole i później, gdy w szpitalu walczył o życie po skomplikowanej operacji. Przetrwali niejedną próbę. Co się właściwie stało? Dlaczego para, uważana za idealną, postanowiła się rozstać? "Nie będziemy tego komentować" - dodał Przemysław Saleta. - "Po prostu tak się stało..." - uciął rozmowę. Tekst: Marta Kordyl, Maciej Kędziak GALA 12/2009 Data utworzenia: 19 marca 2009 00:00 To również Cię zainteresuje
Przemysław Saleta w najnowszej rozmowie opowiedział o trudnej sytuacji zdrowotnej jego córki, Nicole Salety. Dorosła już córka byłego pięściarza czeka na kolejny przeszczep nerki. Na liście oczekujących widnieje już cztery lata, gdyż jej przypadek jest specyficzny, jak określił 55-latek.

Przemysław Saleta chce motywować Polaków do aktywności fizycznej. W tym celu stworzył autorski program treningowy "Nokaut 25", z pomocą którego każdy może ćwiczyć w swoim domu - Pandemia zmusiła mnie też do zwolnienia. Dużo mniej pracuję, mniej zarabiam, ale też mniej wydaję. Mam więcej czasu dla siebie i na treningi – wyznaje sportowiec W rozmowie z Plejadą Przemysław Saleta opowiedział o tym, jak ocenia polski rząd i dlaczego wytatuował sobie osiem gwiazdek na ręce - Jeśli jakiś emerytowany bokser powie ci, że nie tęskni za walkami, to znaczy, że kłamie. Sporty walki to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Na ringu adrenalina jest ogromna – podkreśla sportowiec Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Michał Misiorek: Ćwiczyłeś już dzisiaj? Przemysław Saleta: Tak, jestem już po treningu. Codziennie starasz się trenować? To zależy od tego, ile mam czasu. Ale od 1 stycznia, zgodnie z postanowieniem noworocznym, żeby w tym roku skupić się na zdrowiu i powrocie do formy po operacji kręgosłupa, intensywnie trenuję. Zacząłem od 3-4 razy w tygodniu, teraz zdarza się, że ćwiczę nawet 6 razy w tygodniu. Widzę postępy, więc to mnie napędza. Z jednej strony ciągnie mnie do tego, żeby codziennie się poruszać, a z drugiej – po prostu chcę być w dobrej formie. Wraz z upływem lat trudniej dbać ci o formę? Widzę dwie różnice. Jedna wynika ze "zużycia materiału". Zawodowy sport wymaga eksploatowania organizmu ponad miarę i teraz czuję tego skutki. A druga jest taka, że w pewnym wieku trzeba trenować mądrzej. Moje ciało nie regeneruje się już tak, jak wtedy, gdy miałem 20 czy 25 lat, łatwo jest więc przesadzić. A po przetrenowaniu dłużej wraca się do siebie. Trzeba uważać i być rozsądnym. Wspomniałeś, że przeszedłeś operację kręgosłupa. Zdaje się, że masz teraz w nim tytanowe śruby. Przez to musisz ograniczać pewne aktywności, unikać jakichś ćwiczeń? Zależy kogo o to spytasz. Jeśli lekarza – powie ci, że tak, jeśli mnie – odpowiedź brzmi: nie. (śmiech) W największym skrócie: miałem torbiel przy kręgosłupie. W pewnym momencie, w związku z tym, że mniej trenowałam, moje mięśnie głębokie trochę się poluzowały, a ponieważ od boksu jestem cały skręcony w jedną stronę, to kręgosłup zaczął wypychać tę torbiel i uciskała ona na nerwy. Przez to miałem niedowład obu nóg, a prawej w szczególności. A ponieważ ten nerw był uciśnięty przez długi czas, to po tej operacji nie udało mi się od razu wrócić do formy. Tak naprawdę prawa noga nadal nie jest tak sprawna jak kiedyś. Ale niedawno po raz pierwszy od operacji podskoczyłem obunóż. Mała rzecz, a cieszy! Traktuję treningi jako formę rehabilitację. Choć zapewne lekarze stwierdziliby, że przesadzam. Ale oni mają swoje zdanie, a ja swoje. Przemysław Saleta Przemysław Saleta zachęca Polaków do treningów. "Najtrudniej jest zacząć" Poza tym, że sam trenujesz, to od jakiegoś czasu zachęcasz też innych do aktywności fizycznej. Stworzyłeś autorski program treningowy "Nokaut 25". Skąd taki pomysł? To od dawna chodziło mi po głowie. A gdy zaczęła się pandemia, znalazłem czas, żeby w końcu to nagrać. Mam ponad 30-letnie doświadczenie w uprawianiu sportu i wiem, jak organizm reaguje na wysiłek fizyczny w wieku 20, 30, 40 i 50 lat. Bazując na tym, stworzyłem program, który trwa osiem tygodni i na który składają się trzy 25-minutowe treningi tygodniowo. Ich intensywność rośnie z tygodnia na tydzień. Proszę mi wierzyć, że to naprawdę przynosi efekty. Boks jest fantastycznym sportem. Oczywiście, nie każdy powinien uprawiać go zawodowo, bo to trudna dyscyplina, która wymaga od zawodnika wielu specjalnych cech. Ale boks może być wspaniałym zajęciem rekreacyjnym. Buduje nie tylko ciało, ale również i charakter. Daje pewność siebie, pozwala na wyrzucenie z siebie stresów. Jak zmotywować się do treningów? Z promocją sportu staram się trafić do dwóch grup. Pierwsza to dzieci. Uważam, że czym skorupka nasiąknie za młodu, tym na starość trąci. Jeśli w dzieciństwie złapie się pewne nawyki, to potem łatwiej się ich trzymać. Druga grupa to ludzie, którzy skończyli 30, 40 lub 50 lat, mają już jakiś status społeczny, chcieliby w końcu coś zrobić dla siebie, ale nie wiedzą, jak zacząć. Prawda jest taka, że każdy musi znaleźć swoją motywację. Bardzo często jest to zdrowie. Jeśli ma się nadwagę, to w pewnym wieku zaczyna skutkować to chorobami i różnymi przykrymi konsekwencjami. Innym rodzajem motywacji mogą być bliscy, dla których chcemy mieć więcej energii, lepiej się czuć i wyglądać. Jak zrobić ten pierwszy krok? Najtrudniej jest zacząć. Ludzie nie mają doświadczenia, zaczynają trenować na własną rękę, robią to zbyt intensywnie i szybko się zniechęcają. Poza tym, łączą to z bardzo rygorystyczną dietą, która wcale nie jest potrzebna, jeśli nie ma się jakichś wskazań medycznych ku temu lub nie uprawia się sportu zawodowo. A jak już zaczniemy trenować i zobaczymy pierwsze postępy, zmotywuje nas to do dalszych ćwiczeń. Wówczas można trochę podkręcić śrubę, ale sugeruję, żeby nikt nie rzucał się na zbyt głęboką wodę, szczególnie po 35. roku życia, kiedy zdolności regeneracyjne naszego organizmu już maleją. Dla wielu osób obecnie wymówką są zamknięte siłownie. To tylko wymówka. Jak ktoś chce, zawsze jakąś znajdzie. Program treningowy, którzy stworzyłem nie wymaga siłowni. Wystarczy mieć dwa małe hantle lub nawet butelki z wodą. Całe ciało można przetrenować w domu. Problem polega na tym, że wiele osób nie wie, jak to zrobić. Na siłowni można skorzystać z pomocy instruktora czy trenera, który pokaże nam, jak ćwiczyć. Do zaplanowania programu treningowego potrzebne są wiedza i doświadczenie. Większość ludzi tego nie ma. Dlatego w tych dziwnych czasach warto sięgnąć po materiały, które dostępne są on-line. Foto: archiwum prywatne Przemysława Salety Przemysław Saleta Przemysław Saleta o skutkach pandemii COVID-19: w każdej sytuacji staram się znaleźć coś pozytywnego Twoim zdaniem zamknięcie siłowni to słuszna decyzja? Szczerze mówiąc, akurat siłownie zostawiłbym otwarte. Zarazić się można wszędzie. Trzeba natomiast zdawać sobie sprawę z tego, że lepsza forma fizyczna to większa odporność organizmu. A, niestety, wiele osób w czasie pandemii zamknęło się w domach, zaprzestało jakichkolwiek treningów i najczęściej zajada stres. To nie wpływa dobrze na nasze zdrowie. Jak na ciebie wpłynął czas pandemii? Jestem osobą, która w każdej sytuacji stara się znaleźć coś pozytywnego. Tak, jak wspominałem, pierwszą falę pandemii wykorzystałem do tego, żeby nagrać mój program treningowy "Nokaut 25". Gdyby nie zamknięto nas w domach, pewnie dalej bym się za to nie zabrał. Poza tym, ostatnie miesiące uzmysłowiły mi, jak wielu rzeczy nie potrzebuję i jak wielu rzeczy nie doceniałem. Zanim wprowadzono różne zakazy pewne sprawy brałem za pewnik, a teraz okazuje się, że nic z tego. To zmienia myślenie. Pandemia zmusiła mnie też do zwolnienia. Dużo mniej pracuję, mniej zarabiam, ale też mniej wydaję. Mam więcej czasu dla siebie i na treningi. Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: Zdaje się, że przez wybuch pandemii musiałeś wrócić z Tajlandii, w której spędziłeś kilka ostatnich lat. Nie do końca tak to wyglądało. Wróciłem z Tajlandii dwa lata temu ze względów osobistych. Natomiast zimę tak czy siak tam spędzałem, organizując obozy lub treningi indywidualne. Nie lubię mrozów, a poza tym uwielbiam być w Tajlandii, więc regularnie tam latałem. W zeszłym roku wróciłem kilka dni przed pierwszym lockdownem. Wyrwałem się stamtąd w ostatniej chwili, inaczej bym utknął. I już zostałem w Polsce. Po raz pierwszy od 20 lat spędziłem u nas zimę. Mam nadzieję, że również po raz ostatni. (śmiech) Z tego, co wiem, od października Tajlandia otwiera się dla gości z zagranicy i nie będzie trzeba poddawać się już żadnej kwarantannie. Wierzę więc, że następną zimę spędzę już tam. Pamiętasz swój pierwszy raz w tym kraju? Po raz pierwszy pojechałem do Tajlandii zimą kilka lat temu, od razu na trzy miesiące. Chciałem potrenować muay thai i zobaczyzć, jak się tam żyje. Trafiłem na wyspę Ko Samui, która jest specyficznym, ale bardzo uroczym miejscem. Od razu mi się spodobało. Po trzech miesiącach zacząłem kombinować, co zrobić, żeby spędzać tam możliwie dużo czasu. I od końcówki 2015 r. przez następne cztery lata zdecydowaną większość roku żyłem właśnie w Tajlandii. W sumie może przez miesiąc czy półtora bywałem w Polsce. Jak wyglądało twoje tajskie życie? Co tam robiłeś? Przez pierwsze dwa lata byłem na totalnych wakacjach. Oczywiście, trenowałem, ale najważniejszą decyzją, którą musiałem podjąć każdego dnia, było to, co zjeść na obiad. (śmiech) Tam żyje się dość specyficznie. Bezstresowo, znacznie wolniej i bez żadnego ciśnienia. Na wyspie odległości są żadne, więc można poruszać się wyłącznie skuterem. Potem stwierdziłem, że jednak wypadałoby coś robić. Najpierw zacząłem więc dawać prywatne lekcje boksu, a później – organizować wyjazdy z Polski na obozy treningowe. Ale nawet, gdy tam pracowałem, to miałem dużo więcej czasu dla siebie. Chociażby nie stałem w korkach. Mała rzecz, a dużo zmienia. Nie tęskniłeś za Polską? Tęskniłem za bliskimi i przyjaciółmi, którzy zostali w Polsce. Ale mam taki charakter, że jest mi dobrze wszędzie tam, gdzie robię to, co lubię. Foto: archiwum prywatne Przemysława Salety Przemysław Saleta Przemysław Saleta o władzy PiS: trudno być fanem obecnego rządu Przeczytałem, że wyprowadziłeś się do Tajlandii, bo miałeś dość rządów Prawa i Sprawiedliwości. Coś było na rzeczy? Nie, to przekłamanie. Nigdy nie zapowiadałem, że wyprowadzę się z Polski, jeśli PiS wygra wybory. Wiele osób składało takie deklaracje, ja nie. Natomiast udzieliłem wywiadu do czasopisma "Wprost", w którym opowiadałem o Tajlandii. Dziennikarz zapytał mnie, czy uciekam przed PiS-em. Odpowiedziałem, że w żadnym wypadku, choć fakt, że ci ludzie są przy władzy, nie zachęca mnie do tego, żeby zostać w kraju. Tekst rozmowy autoryzowałem, ale tytułu już nie. A on brzmiał: "Saleta ucieka przed PiS-em do Tajlandii". I się zaczęło! (śmiech) Ale wnioskuję, że nie jesteś fanem obozu rządzącego. Trudno być fanem obecnego rządu. Zdarzają się tacy. No tak. Nie chcę uogólniać, ale wydaje mi się, że ci ludzie doceniają rząd, bo patrzą na niego przez pryzmat rozdawanych pieniędzy, których przecież za chwilę zabraknie. Innego wyjaśnienia nie widzę. Bo to, co teraz dzieje się w Polsce, przechodzi ludzkie pojęcie. Wystarczy wspomnieć o wielu podjętych przez rząd sprzecznych ze sobą decyzjach dotyczących pandemii. Niektóre były śmieszne, tak jak zamknięcie lasów. Ale niektóre – fatalne, bo ludzie zapłacili za nie zdrowiem lub życiem. Czy ktoś rozliczył maseczki od instruktora narciarskiego, respiratory od handlarza bronią czy 70 mln zł wydanych na wybory, które się nie odbyły? Albo czy ktoś teraz rozliczy Obajtka? Nie sądzę. A przypominam, że rząd PO symbolicznie upadł kiedyś przez ośmiorniczki. Co najbardziej denerwuje cię w polityce prowadzonej przez obecny rząd? Pycha, podwójne standardy, zakłamanie, hipokryzja i nierówne traktowanie kobiet czy środowisk LGBT. Szczerze mówiąc, dużo rzeczy mnie denerwuje. To nie jest rząd nowoczesnego państwa. Cofamy się w czasie. Mam 53 lata, więc pamiętam jeszcze końcówkę komuny i to, co opowiadają teraz politycy, jest żywcem kopiowane z tamtych czasów. Wystarczy sięgnąć po gazetę, przeczytać dwa czy trzy artykuły i każdego dnia znajdzie się coś, co człowieka może wyprowadzić z równowagi. Dlatego wytatuowałeś sobie na ręce osiem gwiazdek? [czyli wulgarne hasło antyrządowe - przyp. red.] Ten tatuaż wynika z tego, że nigdy nie byłem i nie będę zwolennikiem PiS-u. To deklaracja moich poglądów politycznych. O ile zgadzam się, że niektóre programy socjalne wprowadzane przez rządzących są potrzebne, to już ich wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Natomiast nie zgadzam się, żeby jakikolwiek polityk zaglądał mi do łóżka lub zamieniał Polskę w kraj wyznaniowy. Władza idzie u nas pod rękę z Kościołem, a tak nie powinno być. Zapowiedziałeś niedawno, że zamierzasz bojkotować TVP i nie zgodzisz się na udział w żadnym programie realizowanym przez Telewizję Polską. Dlaczego? Mimo wielu zaproszeń, najczęściej do "Pytania na śniadanie" i różnych komercyjnych show, nie pojawiłem się w TVP od 2015 r. Zawsze grzecznie odmawiam. Często są to produkcje zewnętrzne, więc tłumaczę, że chętnie wezmę udział w tego typu programie, ale jeśli będzie on realizowany dla innej stacji lub jeśli telewizja narodowa stanie się znowu telewizją publiczną. Szczerze mówiąc, ja w ogóle nie włączam telewizora. Ale gdy jakieś dwa lata temu, będąc u dziewczyny, obejrzałem "Wiadomości", byłem w szoku. Gdyby to nie było na serio, nawet byłoby zabawne. Ale nie jest. To pranie mózgu, manipulacja i propaganda. Nie chcę tego firmować swoją twarzą. Od momentu, kiedy głośno powiedziałeś o tym, że nie będziesz występował w TVP, propozycje przestały przychodzić? To było jakieś trzy miesiące temu i rzeczywiście od tamtej pory nikt z TVP nie kontaktował się ze mną. Niespecjalnie mnie to obchodzi, ale sądzę, że trafiłem na czarną listę pana Kurskiego. Niedawno twoja koleżanka po fachu – Joanna Jędrzejczyk, zdecydowała się zasiąść w jury "Dance Dance Dance". Jak na to patrzysz? Mam mieszane uczucia. Chwilę wcześniej Joasia wypowiadała się krytycznie o TVP, a później przyjęła propozycję wystąpienia w płatnym programie. Zresztą, mnie też zapraszano do tego show, ale od razu odmówiłem. W każdym razie – jej zachowanie jest trochę niespójne. I tłumaczenie się, że idzie się do Telewizji Polskiej po to, by łączyć ludzi, jest bez sensu. Owszem, gdyby ona wystąpiła w programie publicystycznym, w którym miałaby szansę powiedzieć o tym, co myśli i nikt by jej w tym nie przeszkadzał, to można by to nazwać jakąś formą łączenia społeczeństwa. Natomiast, nie oszukujmy się, w programie rozrywkowym chodzi tylko o zabawę i kasę. Masz na koncie udział w wielu programach – "Tańcu z gwiazdami", "Celebrity Splash" czy "Azji Express". Któryś szczególnie miło wspominasz? Wszystkie miło wspominam. Do "Tańca z gwiazdami" poszedłem dlatego, że nigdy nie lubiłem tańczyć. Stwierdziłem, że może jak się nauczę, to się do tego przekonam. Ale się nie przekonałem. (śmiech) Delikatnie mówiąc, trochę kaleczyłem ten taniec. W "Celebrity Splash" wziąłem udział dlatego, że lubię skoki do wody i treningi gimnastyczne. Sprawiało mi to ogromną radość. Wystąpiłem też w programie "Gwiazdy tańczą na lodzie". To była dla mnie z kolei okazja do tego, żeby nauczyć się jeździć na łyżwach, których nigdy wcześniej nie miałem na nogach. Biorąc udział w takich show, staram się bawić sytuacją i pozostać sobą. Robię to dla własnej przyjemności, a nie po to, by się komuś przypodobać. Zobacz też: "Celebrity Splash!", "Gwiezdny Cyrk"... Te programy okazały się klapą W programie "Gwiazdy tańczą na lodzie" wybuchł twój konflikt z Dodą. Co spowodowało, że zaczęliście sobie dogryzać? Ja nikomu nie dogryzałem, tylko odpowiadałem na zaczepki Doroty. (śmiech) Nie byłem tam prymusem i mam wrażenie, że Doda upatrzyła sobie mnie na ofiarę i próbowała być złośliwa. Ale ja nigdy nie traktowałem tego w kategoriach osobistych. W ogóle nie nazwałbym tego konfliktem. To wszystko mieściło się w konwencji programu telewizyjnego. Miałeś okazję później porozmawiać z Dodą o tym? Nie znamy się prywatnie, więc też nie mieliśmy nigdy okazji, żeby o tym pogadać. Poza tym, że w telewizyjnych show, to możemy cię oglądać w filmach i serialach. Teraz grasz w "Gliniarzach". Jak ty podchodzisz do aktorstwa – na serio czy traktujesz je jak zabawę? Podchodzę do tego na poważnie, to znaczy najlepiej, jak potrafię, staram się wczuć w rolę. Ale w związku z tym, że nie mam wykształcenia aktorskiego i to nie jest mój zawód, traktuję to jak zabawę. Nie mam żadnego ciśnienia. Jeśli coś mi nie wyjdzie, specjalnie się tym nie przejmuję. Foto: archiwum prywatne Przemysława Salety Przemysław Saleta Jak dziś czuje się córka Przemysława Salety? Bokser ujawnił szczegóły Swego czasu nakręcono film o twoim życiu. Jak ci się podobał "Bokser"? Być może się zdziwisz, ale nigdy go nie widziałem. Naprawdę?! Naprawdę! Przeczytałem i zaakceptowałem scenariusz tego filmu, ale nigdy nie ciągnęło mnie, żeby go obejrzeć. Jest to dla mnie trochę krępujące. Wielu osobom wydaje się, że to jest historia mojego życia, a trzeba pamiętać, że to jedynie fabuła oparta na faktach. To znaczy, że różne prawdziwe wydarzenia zostały podkoloryzowane i podkręcone, żeby ciekawiej wyglądały na ekranie. Z tego, co wiem, różnego rodzaju fakty z 20 lat mojego życia rozgrywają się w tym filmie na przestrzeni roku czy dwóch lat. Poza tym, wiele fragmentów niewiele ma wspólnego z rzeczywistością, o czym przekonałem się na własnej skórze. Zagrałem, a właściwie statystowałem w scenie imprezy, którą miałem zorganizować w swoim domu po jakiejś walce. Stałem na planie, a wokół biegały dziewczyny z nagimi piersiami. Patrzyłem na to i byłem w lekkim szoku. Przecież ja nigdy w czymś takim nie brałem udziału. (śmiech) Magia kina! Myślisz, że kiedyś jeszcze obejrzysz ten film? Na razie nie czuję takiej potrzeby. Ale nie będę się zarzekał, że nigdy tego nie zrobię. Często wracasz do tych wydarzeń sprzed 14 lat, kiedy oddałeś nerkę swojej córce? W ogóle. Żyję dniem dzisiejszym, patrzę do przodu i niespecjalnie zastanawiam się nad tym, co było kiedyś. To była dla ciebie trudna decyzja? Nie. To była łatwa i zupełnie naturalna dla mnie decyzja. Nie miałem żadnego problemu z jej podjęciem. Zaufałem lekarzom. Jedynie stresowałem się tym, czy na pewno przejdę wszystkie badania. Jednak sport zawodowy to nie tylko zdrowie. Treningi i walki wiążą się z eksploatacją organizmu do granic możliwości. Na szczęście, okazało się, że wszystko jest ze mną w porządku. Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: Nie bałeś się, jak to będzie żyć bez drugiej nerki? Nie. Wiedziałem, że człowiek do życia potrzebuje tylko jednej nerki. Druga jest na zapas. Nawet gdy mamy dwie, to one nie wykonują pracy po połowie. Najczęściej 70 proc. roboty robi jedna, a tylko 30 proc. druga. I przez te wszystkie lata nigdy nie odczułeś braku nerki? Nie. Mało tego, mój tryb życia też się nie zmienił. Oczywiście, zalecany jest zdrowy rozsądek i nieprzesadzanie z wysiłkiem fizycznym. Ale gdy patrzę na to, jak wyglądała moja codzienność przed przeszczepem i jak wygląda teraz, nie widzę żadnych różnic. Jak dziś czuje się twoja córka? Na tyle, na ile może, to czuje się dobrze. Ale cały czas dializuje się w domu, a to jest jednak pewne uwiązanie. No i czeka na trzeci przeszczep, który może odbyć się jutro, a może za rok. Trudno to przewidzieć. A dodatkowo, pandemia spowodowała, że te sprawy mocno się pokomplikowały. Widujecie się? Od wybuchu pandemii widziałem ją dwa czy trzy razy. Raczej utrzymujemy kontakt telefoniczny. Trzeba pamiętać, że Nika jest w grupie wysokiego ryzyka, więc nie chcę jej narażać. Zresztą, z moimi rodzicami też się nie widuję. Oni w tym roku skończą 80 lat, więc wolę nie ryzykować, że ich czymś zarażę. Swego czasu w mediach pojawiły się plotki, że nie masz najlepszych relacji z córką. Te plotki pojawiły się po wywiadzie, którego udzieliła moja córka. Jej słowa zostały źle zinterpretowane. Nie było w tym żadnej prawdy. Zawsze mieliśmy kontakt. Wiadomo, że nie dzwonimy do siebie codziennie. Nika ma 27 lat i swoje życie. Nie jestem ojcem, który wisi non stop nad swoim dzieckiem i nie daje mu żadnej swobody. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy dobre relacje. Foto: Dariusz Mulczyk / MW Media Przemysław Saleta Przemysław Saleta o Marcinie Najmanie: jest leniem i nie trenuje Teraz sporo pisze się o twoim konflikcie z Marcinem Najmanem. Wy kiedyś byliście przyjaciółmi. Co się stało, że wasza relacja tak diametralnie się zmieniła? Nawet nie chce mi się o tym gadać, bo to już było 16 lat temu. Nie mam żadnego konfliktu z Marcinem Najmanem. On mnie po prostu nie interesuje, jest mi kompletnie obojętny. Nie mamy żadnego kontaktu. Staram się nie wypowiadać na jego temat, choć czasem trudno mi się powstrzymać. Jednak zwykle robię to w formie żartu. Nie mam zamiaru wchodzić z nim w dialog. Żadnej znajomości między nami nigdy nie będzie. Zobacz też: Najman ma poważne problemy ze zdrowiem. Konieczna jest operacja Zdaje się, że w jego domu jest twój mistrzowski pas. Zamierzasz go odzyskać? Jak będę w Częstochowie to na pewno. Jeśli tylko poda mi swój adres. Jak to się stało, że ten pas u niego wylądował? W 2005 r. wyprowadzałem się do Stanów. Wówczas się przyjaźniliśmy i zostawiłem u niego sporo rzeczy. Potem nasze relacje się diametralnie zmieniły. Po powrocie do kraju nie chciałem mieć z nim już kontaktu. I szczerze mówiąc, machnąłem ręką na różne sprawy. Nawet nie pamiętałem, co u niego zostawiłem. Dopiero jakiś internauta zwrócił mi uwagę na to, że Najman nagrywa filmiki z moim pasem za plecami. (śmiech) Prawda jest taka, że ja niespecjalnie przywiązuję się do rzeczy. Zależało mi tylko na pasie Mistrza Europy. Byłem pierwszym Polakiem w historii, który go zdobył. To była dla mnie cenna pamiątka. Ale pożyczyłem go Maćkowi Maleńczukowi i zginął gdzieś na planie jego teledysku. I od tamtej pory go już nie zobaczyłem. (śmiech) Kiedyś powiedziałeś, że twoim zdaniem Najman szkodzi sportom walki i nie powinno się go nazywać sportowcem. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że jest leniem i nie trenuje. Nie można mieć 178 cm wzrostu, ważyć 115 kg i nazywać się sportowcem. Po drugie, w każdym sporcie walki największym grzechem jest poddawanie się. A Najman robi to przy najmniejszych kłopotach. Myślisz, że zmierzycie się jeszcze kiedyś na ringu? Na pewno nie. Nie zgodziłbym się na to za żadne pieniądze. A na inne walki jesteś otwarty? No pewnie! Teraz na świecie wybuchła moda na walki "emerytów". Ludzie oglądają je trochę z sentymentu. Mike Tyson w zeszłym roku walczył z Royem Jonesem Juniorem, a pod koniec maja zmierzy się z Evanderem Holyfieldem. To dobra okazja do tego, żeby pokazać, że osoby, które skończyły 50 lat, nadal są w dobrej formie i że wiek to tylko liczba. Brakuje ci walk na ringu od czasu, kiedy przeszedłeś na sportową emeryturę? Jeśli jakiś emerytowany bokser powie ci, że nie tęskni za walkami, to znaczy, że kłamie. Sporty walki to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Na ringu adrenalina jest ogromna. Aczkolwiek zdaję sobie też sprawę ze swoich ograniczeń i na pewno nie zdecydowałbym się już na czysto sportową walkę z dużo młodszym zawodnikiem głodnym sukcesu. To nie miałoby żadnego sensu. Ale jestem otwarty na to, by zmierzyć się z kimś w moim wieku lub podczas jakiejś charytatywnej gali. Podobno teraz szykujesz się do startu w nowej dyscyplinie – w wyścigach motocyklowych. Ja już przez kilka lat ścigałem się na motocyklach. Potem to zawiesiłem, częściowo przez mój wyjazd do Tajlandii. Niedawno dostałem od Wójcik Racing Team propozycję startu w Yamaha R1 Cupie. Nie wahałem się ani chwili. To jest fajna zabawa, która zapewnia ogromną dawkę adrenaliny. Poza tym, cywilnie jeżdżę motocyklem, więc treningi przydają mi się również na drodze. Pierwsza runda wyścigów rusza w Poznaniu pod koniec maja, więc mam jeszcze trochę czasu. Chciałbym pojechać do Hiszpanii, żeby tam trochę pojeździć i przygotować się do startu. U nas jest jeszcze jednak trochę za zimno. Zależy mi też na tym, żeby utrzymać wagę, bo jednak ona w wyścigach motocyklowych ma znaczenie. W jednym z wywiadów wyznałeś, że droga jest dla ciebie ważniejsza niż cel. Gdybyś miał spojrzeć wstecz na swoją dotychczasową drogę – i tę życiową, i tę sportową, jakbyś ją podsumował? Szczerze mówiąc, miałem i mam zaje***te życie. (śmiech) Niczego bym nie zmienił, niczego nie żałuję. Nawet porażki mnie czegoś nauczyły. Podejmowałem wiele decyzji, które po czasie okazywały się błędem, ale wyciągnąłem z nich cenne lekcje. Dlatego właśnie uważam, że droga jest ważniejsza od celu. Bo czasem tego celu nie udaje nam się osiągnąć, on też może zmieniać się z biegiem czasu, ale to, czego się nauczymy, zostaje z nami na zawsze. Dziś czujesz się spełniony, czy jest coś, czego brakuje ci do spełnienia? Właściwie chyba mam wszystko. Mogę więc powiedzieć, że na ten moment jestem spełniony. To bardzo przyjemne uczucie! Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!

http://www.bokser.org/ - Polsat Boxing Night: Andrzej Gołota vs Przemysław Saleta - Największy portal bokserski w Polsce przedstawia ceremonię ważenia.
Doda (23 l.) od pierwszego odcinka show "Gwiazdy tańczą na lodzie" nie ukrywała, że nie lubi Przemysława Salety (39 l.). I dała temu wyraz. - Czytałam, że za kulisami ciągniesz fleta - śmiała się piosenkarka. Przygotowała też dla sportowca niespodziankę. Po tańcu wręczyła mu różowy flet. - Dmuchnij w niego! - podpuszczała gwiazda. Saleta nie pozostał jej dłużny: - Na konferencji prasowej krzyczałaś: Doda, Doda, zrób mi loda - zauważył. Co zrobi z oryginalnym prezentem od piosenkarki? - Wystawię go na aukcji jako flet, na którym grała Doda - powiedział "Super Expressowi" w tajemnicy. Chętnych na taki rarytas na pewno będzie wielu. Z niecierpliwością czekamy na kolejny odcinek programu. Być może tym razem Saleta wręczy piosenkarce jakiś prezent. Przemysław Saleta przez lata odnosił sukcesy w boksie i kick boxingu, próbował także swoich sił w MMA. Sport nie jest jednak jedyną pasją 52-latka. Przypomnijmy: Doda taktownie

Przemysław Saleta przeżywa ciężkie chwile w rodzinnym zaciszu. Córka boksera i modelki Ewy Pacuły po raz kolejny potrzebuje nerki, poprzednia nerka od zmarłego dawcy przestała działać. Nicole Saleta czeka na trzeci przeszczep, a w rozmowie z Faktami opowiedziała o swoim schorzeniu. Na co choruje córka Przemysława Salety?Córka Przemysława Salety, Nicole Saleta od lat boryka się z niewydolnością nerek. Dziewczyna ma za sobą już dwa przeszczepy, jednak ostatnia przeszczepiona nerka od zmarłego dawcy przestała działać. Córka boksera czeka na kolejny przeszczep, a od kilku miesięcy jest na dializach. Przemysław Saleta robi wszystko, by pomóc Saleta: córka boksera jest poważnie choraNicole Saleta od wielu lat boryka się z niewydolnością nerek. Ma za sobą już dwa przeszczepy, jednak wszystko wskazuje na to, że będzie musiała poddać się trzeciej operacji. Córka boksera w rozmowie z Faktami TVN opowiedziała o swojej wieloletniej chorobie.– Mam prawdopodobnie taką dysfunkcję genetyczną, która atakuje nerki i niestety za późno lekarze się o tym dowiedzieli. Tę nerkę miałam działającą raptem przez cztery miesiące. Znów mam dializy i czekam na kolejny przeszczep- powiedziała pierwszą nerkę otrzymała w 2007 roku od ojca, jednak po 7 latach, ta przestała działać i w 2018 roku zastąpiono ją inną, która przestała działać jeszcze szybciej. Teraz Nicole ponownie potrzebuje dawcy i czeka na trzeci przeszczep. Na co choruje córka Przemysława Salety?Nicole Saleta choruję na niewydolność nerek. Chorobę zdiagnozowano u córki Przemysława Salety przez przypadek. Początkowo myślano, że mała wówczas dziewczynka ma anemię, jednak diagnoza lekarzy była o wiele bardziej poważna. Stwierdzono u niej niewydolność nerek, a pierwszy przeczep przeszła już w 2007 roku. Dawcą nerki okazał się jej ojciec Przemysław Saleta. Podczas pierwszego przeszczepu pojawiło się sporo komplikacji, po których Przemysław Saleta zapadł w śpiączkę, z której na szczęście się wybudził. Teraz cała rodzina i bliscy szukają kolejnego dawcy, aby Nicole mogła spokojnie cieszyć się ZDJĘCIA:@przemek_saletaPrzemysław Saleta ma chorą córkę. @przemek_saletaNicole Saleta cierpi na niewydolność @przemek_saletaCórka boksera miała pierwszy przeszczep w 2007 roku, a dawcą był jej @przemek_saletaW 2018 roku odbył się kolejny przeszczep nerki, jednak nerka przestała szybko @przemek_saletaNicole czeka na trzeciego dawcę. ZOBACZ TEŻ:Kuba Wojewódzki z nową partnerką? Pokazał romantyczne zdjęcie z WłochUdział w programie Kuchenne Rewolucje jest płatny? Magda Gessler wyjawiła sekret stacjiBeata Tyszkiewicz podczas choroby mogła liczyć na córki. „Drżały o jej życie”Marta Kaczyńska przekazała tragiczne informacje. „Karetka zabrała ją dziś, nie wiemy, czy z tego wyjdzie”Gwiazda Polsatu przesadziła z wypełniaczami. Gdy zobaczycie jej usta, odbierze wam mowę, ten widok przerażaźródło:

Przemysław Saleta podziękował prezydentowi za superzabawę w ringu, pogratulował formy i charakteru. Pudzianowski zapowiedział wyjątkowy występ. Zaśpiewa w legendarnym klubie w Warszawie!
news To koniec Ekipy Friza!? Wiśniewski: Niektórzy obierają swoją nową drogę Opublikowano 9 godzin temuw dniu 26 lipca 2022 Karol Friz Wiśniewski potwierdził, że jego grupa przejdzie poważne zmiany! Ekipa Friza to bez wątpienia najpopularniejsza spółka YouTuberów w Polsce. Grupa przyjaciół nagrywa swoją codzienność, wyzwania oraz kompromitujące wpadki, zarabiając na tym kokosy. Przy okazji przedsiębiorczy założyciel Ekipy, Karol Wiśniewski rozszerzył działalność grupy o produkty spożywcze, które rozchodziły się jak świeże bułeczki. HOT NEWS- Ruszyła sprawa rozwodowa Wojciechowskiej i Kossakowskiego – wiemy, kto wniósł pozew Jednak od jakiegoś czasu fani Ekipy zauważyli problemy w raju. Najpierw Wujek Łuki i Patecki odobserwowali pozostałych kolegów na Instagramie, później dołączył do nich Mini Majk. Pojawiły się także plotki, że YouTuber zmienił management. Jako kolejny wyłamał się filar grupy, Tromba Bomba, który zapowiedział, że ograniczy udział w filmikach do minimum. Obecnie zajął się bowiem walkami w klatce. W końcu głos zabrał Friz, który wydał oświadczenie w sprawie swojej ekipy. Według niego, obecny projekt się po prostu zakończył i zaraz zacznie się drugi. Nie wspomniał jednak o skrywanej latami wzajemnej niechęci i niespełnionych ambicjach, które według plotek, miały być przyczyną rozpadu grupy. Wiśniewski napisał: Widząc wasze komentarze, postanowiłem, że to wrzucę. Wszędzie to mówię i podkreślę jeszcze raz. To zupełnie normalne i nie ma w tym nic dziwnego, że masz z kimś mniejszy, z kimś większy vibe. Wspólny projekt się kończy i każdy samodzielnie wybiera swoją następną drogę. Niektórych droga pokrywa się z moją, wtedy naturalnie mocno działamy. Niektórzy obierają swoją, nową drogę, niezależną od kolejnych celów Ekipy. Następnie zapowiedział nowe “projekty”: Wolę zrobić dla was jakiś projekt, dać wam trochę fajnych wrażeń. (…) Skupmy się na nowych, fajnych projektach i im dajmy tę całą uwagę. (…) Czekajcie na kolejne super projekty Czekacie na owe projekty? ZOBACZ RÓWNIEŻ- Małgorzata Rozenek jednak poprowadzi DD TVN? Padło nazwisko współprowadzącego Fot. Screen Instagram AW news Ruszyła sprawa rozwodowa Wojciechowskiej i Kossakowskiego – wiemy, kto wniósł pozew Opublikowano 12 godzin temuw dniu 26 lipca 2022 Dzisiaj ruszyła sprawa rozwodowa Martyny Wojciechowskiej i Przemysława Kossakowskiego! Wszyscy kibicowali parze niepokornych podróżników Martynie Wojciechowskiej i Przemysławowi Kossakowskiemu. Zdawało się, że łowcy przygód dobrali się idealnie, niestety szybko okazało się, że nic bardziej mylnego. Zaledwie po 3 miesiącach małżeństwa, para rozstała się… HOT NEWS- Małgorzata Rozenek jednak poprowadzi DD TVN? Padło nazwisko współprowadzącego Dzisiaj ruszyła sprawa rozwodowa małżonków, która odbywa się online. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, w Sądzie Okręgowym w Warszawie osobiście pojawili się jedynie sędzia i protokolant, natomiast Martyna i Przemek biorą udział w rozprawie zdalnie. Magazyn “Fakt” dotarł do informacji, że to Kossakowski złożył pozew o rozwód, a nie Martyna, jak wcześniej zakładano! Rozprawa zaczęła się o 10:30 i na razie niewiadomo, czy usłyszą wyrok podczas pierwszego posiedzenia. Zaskoczenie? ZOBACZ RÓWNIEŻ- To oficjalne: wiemy, gdzie odbędzie się Eurowizja 2023! scena z: Przemysław Kossakowski, Martyna Wojciechowska, fot. Baranowski/AKPA scena z: Martyna Wojciechowska, SK:, , fot. Piętka Mieszko/AKPA scena z: Martyna Wojciechowska, SK:, , fot. AKPA/AKPA scena z: Przemysław Kossakowski, Martyna Wojciechowska, fot. Baranowski/AKPA scena z: Martyna Wojciechowska, SK:, , fot. Podlewski/AKPA Fot. Akpa/Screen Instagram AW news Małgorzata Rozenek jednak poprowadzi DD TVN? Padło nazwisko współprowadzącego Opublikowano 1 dzień temuw dniu 25 lipca 2022 Małgorzata Rozenek-Majdan już od dawna marzyła o prowadzeniu śniadaniówki TVN! Małgorzata Rozenek niedawno wzbudziła w mediach sporo emocji, gdy pojawiły się plotki, że przechodzi do Polsatu i wystąpi w “Tańcu z Gwiazdami”. Szybko się okazało, że jedna z największych gwiazd stacji TVN jednak zostaje w stacji macierzystej i bardzo możliwe, że dostanie kolejny program. Gosia od dawna mówiła, że marzy o prowadzeniu “Dzień Dobry TVN”. W maju mówiła portalowi Pudelek: Bardzo wiele genialnych pomysłów po prostu potrzebuje czasu. Moja pozycja jest bardzo stabilna. Zawsze miałam poczucie, że TVN dba o swoje gwiazdy. Nie mam wątpliwości, że ta przygoda będzie trwać HOT NEWS- To oficjalne: wiemy, gdzie odbędzie się Eurowizja 2023! Portal Pudelek dotarł do informacji, że stacja nie podpisała jeszcze z Gosią umowy, ale jest już niemal pewne, że Perfekcyjna faktycznie poprowadzi “Dzień Dobry TVN”. Pracownik stacji zdradził dziennikarzom Pudelka, kto ma największe szanse na zostanie jej programowym partnerem! W pierwszej chwili każdy myśli pewnie o Radku Majdanie, ale produkcja nie uważa, że prowadzenie śniadaniówki to zadanie, z którym były piłkarz by sobie poradził. Rozważają kilka nazwisk. Głównym kandydatem na jej partnera jest w tym momencie Krzysztof Skórzyński Informator dodał, że niedługo rozpoczną się próby Małgosi z kandydatami: W połowie sierpnia Małgorzata ma mieć zdjęcia próbne ze wszystkimi kandydatami. Ostateczna decyzja ma zapaść lada dzień, ponieważ oficjalne ogłoszenie nowej pary prowadzących ma nastąpić na ramówce TVN, która zaplanowana jest na 28 sierpnia Ostatnio mogliśmy oglądać Krzysztofa Skórzyńskiego w Mask Singer, gdzie krył się za kostiumem koguta. Dziennikarz jest związany z TVN od 2006 roku, gdzie zajmował się tematami politycznymi. Jednak w 2021 został zawieszony, po tym jak w internecie opublikowano jego rzekomą, prywatną korespondencję z Michałem Dworczykiem. Co sądzicie? ZOBACZ RÓWNIEŻ- Krzysztof Rutkowski włącza się w konflikt Opozdy i Królikowskiego: Ojciec jednej z tych osób do mnie telefonował scena z: Małgorzata Rozenek-Majdan, SK:, , fot. Kurnikowski/AKPA scena z: Małgorzata Rozenek-Majdan, Radosław Majdan, SK:, , fot. Piętka Mieszko/AKPA scena z: Małgorzata Rozenek-Majdan, SK:, , fot. Piętka Mieszko/AKPA scena z: Małgorzata Rozenek-Majdan, Radosław Majdan, fot. Baranowski/AKPA scena z: Małgorzata Rozenek-Majdan, fot. Krzemiński Jordan/AKPA Fot. Akpa/Screen Instagram AW news To oficjalne: wiemy, gdzie odbędzie się Eurowizja 2023! Opublikowano 1 dzień temuw dniu 25 lipca 2022 Po miesiącach niepewności, wiemy, gdzie odbędzie się Eurowizja 2023! Eurowizję 2022 w Turynie wygrała Ukraina, którą reprezentował zespół Kalush Orchestra. Zgodnie z tradycją, zwycięzca zostaje gospodarzem konkursu w przyszłym roku, jednak po spełnieniu określonych warunków, w tym zapewnieniu bezpieczeństwa i opłacalności organizacji imprezy. Niestety w Ukrainie nadal toczy się wojna, więc w czerwcu tego roku uznano, że Eurowizja 2023 nie będzie mogła się odbyć za naszą wschodnią granicą właśnie ze względów bezpieczeństwa uczestników, publiczności i organizatorów. HOT NEWS- Krzysztof Rutkowski włącza się w konflikt Opozdy i Królikowskiego: Ojciec jednej z tych osób do mnie telefonował Z kolei dzisiaj oficjalnie poinformowano, że gospodarzem przyszłorocznego konkursu będzie Wielka Brytania, która zajęła drugie miejsce. Obowiązki gospodarza spadną na BBC, która już ośmiokrotnie organizowała konkurs (1960, 1963, 1968, 1972, 1974, 1977, 1982, 1998). W oświadczeniu czytamy: Europejska Unia Nadawców (EBU) i BBC potwierdziły, że Konkurs Piosenki Eurowizji 2023 odbędzie się w Wielkiej Brytanii w imieniu tegorocznego zwycięskiego nadawcy z Ukrainy Tym samym Ukraina dołączy w przyszłym roku do krajów Wielkiej Piątki (Wielka Brytania, Włochy, Francja, Hiszpania, Niemcy), co oznacza, że automatycznie przejdzie do Finału. Zaznaczono, że powstanie logo, które będzie odzwierciedlać wyjątkowe okoliczności organizacji przyszłorocznego konkursu. Z kolei Boris Johnson napisał na Twitterze: W minionym tygodniu wraz z prezydentem Zełenskim uzgodniliśmy, że gdziekolwiek odbędzie się Eurowizja 2023, musi ona świętować kraj i naród Ukrainy. Jako że jesteśmy teraz gospodarzami, Wielka Brytania będzie bezpośrednio honorować to zobowiązanie — i zorganizuje fantastyczny konkurs w imieniu naszych ukraińskich przyjaciół W nadchodzących miesiącach zostanie wybrane miasto-gospodarz. Dobra decyzja? ZOBACZ RÓWNIEŻ- Wakacyjna Trasa Dwójki w Stalowej Woli: Shazza, Narożna i Miller świętowali 30 lat disco polo AW mL24Hv.
  • o8r5lwupma.pages.dev/258
  • o8r5lwupma.pages.dev/381
  • o8r5lwupma.pages.dev/67
  • o8r5lwupma.pages.dev/211
  • o8r5lwupma.pages.dev/197
  • o8r5lwupma.pages.dev/226
  • o8r5lwupma.pages.dev/202
  • o8r5lwupma.pages.dev/195
  • o8r5lwupma.pages.dev/399
  • doda i przemysław saleta